Przed starym koszalińskim muzeum – kiedyś przy ulicy Gdańskiej- teraz Piłsudskiego, leży równo umyty pień drzewa, dbale wydrążony. Jest to pozostałość 18-wiecznej budowli wodociągu. Wiele miast żyło ze studni,uzupełnianych przez rzeczną wodę. Już sama nazwa mówi, że Młyński Potok (Dzierżęcinka) nie jest dużą rzeką. Jak ważna jest woda, okazało się później przy dużym pożarze miasta w 1718 roku, gdzie 317 domów, ratusz, zamek i kościół zamkowy  spaliły się, tylko niewiele budynków jak kościół mariacki(obecnie katedra) czy kaplica Gertrudy przeżyły płomienie. Przez zarządzenie pruskiego króla Fryderyka Wilhelma I, w 1719 wznoszono przy źródle zakład wodociągowy – jak opowiada o wcześniejszych dziesięcioleciach książka o Koszalinie.

Źródło wodociągu leżało u stóp Chełmskiej Góry, 52,5m nad p.m. Ze względu na szczególny typ źródła
woda była następnie do dwóch zbiorników o łącznej kubaturze 580 m sześciennych prowadzona.
Woda była w najgłębszej części miasta do zaułku Młyńskiego Potoku prowadzona./Tam znajduje się dzisiaj inne duże koszalińskie muzeum – Muzeum Wody/.
Woda źródlana biegła w otwartym stawie, murowym torem basenowym i stąd drewnianymi rurami do miasta. Drzewa na te rury były z Hammerwaldu – południowo- zachodniej części Chełmoniewa- wycinane i w Koszalinie w „zakładzie stolarki rurowej” blisko murów miejskich, obijane i przewiercane.
Woda była prowadzona do murowanych cystern, wybudowanych na niektórych ulicach. Stąd była przez prostą drewnianą pompę pobierana. Na rynku stały dwa duże drewniane pojemniki, przez nie był przelew wody. Te zbiorniki były pomocne przy gaszeniu pożarów. W roku  1868 drewniany rurociąg był zastąpiony przez ten z litego żelaza. W 1898 roku dodatkowo wybudowano na Schwarzenbergu (okolice stadionu Bałtyk) zakład pomp wodnych na Młyńskim Potoku (Dzierżęcince).Później były jeszcze nowe studnie odwiercane, a stare pogłębiane.Sięgnięto po wodę przez potrzeby dla ludności.
Podczas naszej pierwszej wizyty w Koszalinie, w 1974 roku, leciała woda bardzo brązowa, a więc zażelaziona. Ludność nią się myła, przemysł i gospodarstwa domowe potrzebowały więcej wody.
Z tego też powodu wybudowano nowy zakład wodociągowy i system nawadniania i od kilku lat przebudowywano oczyszczalnię ścieków koło Jamna. Potrzebne były głębokie wykopy, toteż historia wyszła na światło dzienne, jak te drewniane rury przed koszalińskim muzeum.
Wcześniej woda płynęła od Chełmoniewa, na Wschód od Koszalina, kierunek Sławno. Ponieważ to już nie wystarczało, dostarczano wodę z Południa z zapory Rosnowo „Heyka”. Rury biegły bokiem trasy Koszalin – Poznań.
W tym czasie również nadmorskie miejscowości były zaopatrywane siecią w wodę i miały własną oczyszczalnię. Nikt więcej nie potrzebował starej wieży wodnej opierającej się o Chełmską Górę, przy ulicy Państwowej 2( obecnie Słupska), gdzie przychodzi się do ponownie otwartej wieży na Chełmskiej Górze i wcześniej zdemontowanego krzyża .
Wieża ciśnień używana jest jeszcze jako mur do wspinania. Również przy dworcu kolejowym wieży nikt już nie potrzebuje, bo elektryczne lokomotywy zastępujące parowozy nie potrzebują wody.
Dalsze zakończenie byłego systemu wodociągowego miano nadzieję  wyjaśnić przez duże wykopalisko położone przy wschodniej stronie koszalińskiej katedry.

Opracowała Pani Doktor Rita Scheller

Tłumaczyła Pani Alicja Leitgeber- Miziołek