Andrzej Kuczkowski

Pogańskie uroczysko pod Koszalinem – nowe badania archeologiczne Muzeum w Koszalinie

Archeologia pomimo ciągłego udoskonalania metod oraz korzystania z coraz nowocześniejszego zaplecza technologicznego cały czas pozostaje nauką w dużej mierze zależną od przypadku oraz dobrej woli znalazców. Dzięki tym obu czynnikom do Muzeum w Koszalinie wpłynęło zawiadomienie o cmentarzysku kurhanowym znajdującym się na terenie Nadleśnictwa Bobolice. Osobą, dzięki informacji której ekipa archeologów mogła podjąć stosowne działania w celu objęcia nowego stanowiska ochroną konserwatorską był Pan Marek Surus, pracownik Lasów Państwowych.

Już wstępna obserwacja terenu potwierdziła, iż mamy tu do czynienia z cmentarzyskiem kurhanowym. I tu należy się małe wyjaśnienie czym jest kurhan. Dawne społeczeństwa stosowały bardzo zróżnicowany obrządek pogrzebowy, czyli sposoby pochowania i uczczenia zmarłych członków swoich społeczeństw. Jednym z bardziej trwałych i czytelnych jest wzniesienie kurhanu – a więc nasypu nad doczesnymi szczątkami zmarłego. Mogiła taka przybierała formę niewielkiego z reguły kopca o średnicy około 10 metrów i wysokości 1,5 – 2 metrów. Zdarzają się oczywiście mogiły dużo większe, niektóre posiadają rozbudowane konstrukcje kamienne (wieńce, bruki, stele). Pod koniec zeszłego roku udało nam się stwierdzić, iż w całym rejonie znajduje się około 40 kopców, które przeważnie miały do 10 metrów średnicy i około 1-1,5 metra wysokości. Zajmują one rozległy teren położony nad niewielkim ciekiem wodnym. Większość mogił znajduje się pomiędzy drzewami, część jednak po odlesieniu wybranych obszarów znalazła się na terenie otwartym. Fakt ten spowodował, iż koszaliński Wojewódzki Urząd Konserwatorski podjął decyzję o przeznaczeniu jednego kurhanu do kompleksowego przebadania metodami archeologicznymi.

W chwili obecnej trudno poznać przyczyny, dla których takie niezwykłe jak cmentarzysko miejsce założono właśnie tutaj. Zapewne jaką rolę pełnił niedaleki ciek, który pełnić mógł rolę symbolicznej granicy pomiędzy żywymi i zmarłymi. A że woda taką granicą była dowiadujemy się z badań ludoznawców nad kulturą tradycyjną, gdzie żadna dusza nie była w stanie przekroczyć owej granicy, nawet z pomocą żywych.

Do badań wykopaliskowych przeznaczono jeden z mniejszych nasypów, który w chwili odkrycia miał około 7 metrów średnicy i nieco ponad 1 metr wysokości. Wybór ten podyktowany był przede wszystkim dość krótkim czasem jaki archeolodzy mogli poświęcić na przeprowadzenie prac.

W pierwszej fazie prac eksploracji poddano jedną z połówek nasypu w celu uchwycenia jego stratygrafii pionowej. Mówiąc prościej zabieg ten powoduje, iż analizujemy czy dany nasyp został stworzony jednorazowo czy był to proces bardziej rozciągnięty w czasie. W pierwszym przypadku kopiec posiada jednorodną strukturę glebową, w drugim zaś dostrzec można warstwy ziemi różniące się kolorystyką. W przypadku badanego przez nas kurhanu okazało się, że został on usypany w jednym czasie. Nie dało się bowiem dostrzec większych różnic w jego kolorystyce czy strukturze glebowej.

Z nielicznych zachowanych do naszych czasów przekazów pisanych wiemy, iż sypanie kurhanu nie było zwykłą czynnością. Łączyć się z nimi musiały przeróżne nakazy i zakazy wynikające z wyobrażeń żywych o zaświatach. Archeologia niestety posiada dosyć mocno ograniczone możliwości w rekonstrukcji zachowań ludzkich mających miejsce w tej niezwykłej przestrzeni, gdzie większość czynności zapewne nie pozostawiła po sobie żadnych trwałych śladów zapisanych w ziemi. Od samego początku badań okazało się, że poddany eksploracji kurhan przysparza nam spore problemy. Nie udało nam się znaleźć żadnego przedmiotu, na którego podstawie udałoby się nam określić czas powstania kurhanu. Pamiętajmy, że w każdej epoce wytwarzano specyficzne typy naczyń, ozdób czy broni. Znając czas, w którym one występowały możemy w przybliżeniu również datować między innymi groby, w których się one znalazły. Problem pojawia się kiedy pochówkowi nie towarzyszą żadne przedmioty. Wówczas wysiłek w ustaleniu chronologii musi być skierowany w głównej mierze w kierunku formy grobu. Jak to się mogło stać, iż w kurhanie znajdowane są różne źródła archeologiczne? Po pierwsze mogły to być przedmioty zagubione w trakcie pracy. Po drugie są to ślady różnych obrzędów mających miejsce podczas sypania mogiły. Ułamki ceramiki uznaje się za pozostałości po ucztach ku czci zmarłego, czyli po stypach. Znamy przypadki znajdowania ozdób, które mogły być zerwane w trakcie pogrzebu ze swojego stroju przez płaczki jako wyraz żalu po zmarłym. Z kolei znajdowane w nasypach ostre, żelazne przedmioty (noże, ościenie) to pozostałość po praktykach antywampirycznych. Zmarły posądzony o skłonności demoniczne był w ten sposób symbolicznie „zabijany” i unieruchamiany w mogile.

Pod koniec pierwszego etapu prac okazało się, iż pod badaną przez nas połową nasypu nie znajdował się żaden grób. Po braku ruchomego materiału datującego w nasypie było to kolejne rozczarowanie, jakie spotkało nas na tym stanowisku. Jedynie na skraju nasypu natrafiliśmy na niewielką jamę, czyli obiekt archeologiczny, który jest pozostałością po bliżej nieokreślonej działalności człowieka. W górnej partii jamy znaleziony został przedmiot, z którym łączy się…ponowne rozczarowanie. Przedmiot ten to przęślik kamienny, czyli niewielki krążek z centralnym otworem. Wraz z przęślicą wchodził w skład dawnego warsztatu tkackiego. Dzięki jego użyciu tkacz był w stanie sprawniej i szybciej wytworzyć nić z przędzy wełnianej. Niestety forma (prostego krążka) oraz surowiec użyty do wyprodukowania tegoż przęślika spowodowały, iż nie jesteśmy w stanie ustalić nawet przybliżonego okresu, w jakim mógł on powstać. Czarę goryczy przelał fakt, iż w jamie oprócz przęślika nie znajdował się żaden inny przedmiot, który pomógłby nam w naszych ustaleniach.

Początek eksploracji drugiej połowy nasypu zdawał się potwierdzać nasze najgorsze obawy, że badania trwające dwa tygodnie i wymagające przerzucenia kilkudziesięciu ton ziemi nie przyniosą żadnych rezultatów.

Dlatego też wielkim dla nas zaskoczeniem było znalezienie śladów orki na poziomie tzw. humusu pierwotnego. Warstwa ta zachowała się u podstawy całego kurhanu. Wyznacza ona poziom gruntu w tym miejscu w trakcie sypania mogiły. Czy orka świadczy o tym, iż cmentarzysko położone było na polu uprawnym? Raczej nie. W ówczesnych czasach, podobnie zresztą jak ma to miejsce i dzisiaj, starano się raczej oddzielić świat żywych od zaświatów. Stąd szczególna rola – wspomnianej wyżej – wody odgradzającej pochówki od osady. Nie pierwszy to przypadek kiedy pod mogiłą kurhanową znajdowane są ślady takiej działalności rolniczej. Tyle było opinii i interpretacji tego zjawiska, ilu było badaczy nim się zajmującym. Zgodni oni są jednak w głównej mierze w jednym – orka ta miała charakter rytualny i wiązała się z bliżej nam obecnie nieznanymi wierzeniami.

Nie będzie odkrywcze stwierdzenie, iż w religii danego społeczeństwa najważniejszymi elementami są te, które stanowią podstawę egzystencji. W tym zaś przypadku ową podstawą było rolnictwo – a ściślej rzecz ujmując uprawa ziemi. Z nią też musiały łączyć się różnorakie przekonania i wierzenia, które jednak nie pozostawiły żadnych śladów materialnych. Wydaje się więc, że ślady orki przez nas odkryte to pozostałość po jakimś obrzędzie, który miał miejsce bezpośrednio przed rozpoczęciem sypania samego grobu. W innym przypadku ślady te musiałyby dosyć szybko ulec zatarciu.

W drugiej, badanej przez nas połowie obiektu, natrafiliśmy w końcu na pozostałości po grobie, którego forma dała nam odpowiedź na pytanie kiedy chowano tu zmarłych.
Niemalże w samym środku kurhanu wystąpił niewielki kopczyk ciemniejszej ziemi. Od swej formy zwane one są grobami kopułkowymi. Jak powstawały? Po spaleniu zmarłego na stosie pozostałe szczątki spychano w jedno miejsce i formowano niewielki pagórek, który następnie przysypywano kopcem. Zadziwiające jest to, że zmarłych musiano palić raczej bez większej liczby przedmiotów osobistych. W grobach takich bowiem w zasadzie nie ma żadnych materialnych pozostałości po nich, a te które zachowały się do naszych czasów mają formę nieokreślonych i bezkształtnych brył przetopionego metalu czy szkła.

Owa soczewka ciemniejszej ziemi to jedyna pozostałość po zmarłym, jaką udało nam się znaleźć. Nie towarzyszyły mu w drodze pośmiertnej żadne przedmioty. W przypadku badania dawnych cmentarzysk zawsze pojawia się pytanie o to, kogo tu pochowano i jaka była jego pozycja w społeczeństwie. Badacze zajmujący się różnymi epokami z reguły kierują się wyposażeniem zmarłego oraz umiejscowieniem jego grobu w przestrzeni całego cmentarza. Powszechnie uważa się, że w grobie z mieczem złożony został wojownik, w grobie z wagą kupiec czy w grobie z amuletem kapłan.

W przypadku naszego obiektu niestety nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiemy nawet czy pochowano tu kobietę czy mężczyznę i w jakim wieku mogła ta osoba być. Na uwagę zasługuje jednak sama forma grobu. Na podstawie analogii udało nam się jednak ustalić chronologię. Badana przez nas mogiła powstała we wczesnym średniowieczu, a dokładniej pomiędzy VII w IX wiekiem. Na taki okres datowane są bowiem analogiczne groby badane w podkołobrzeskich miejscowościach Bardy i Świelubie. Byłyby to najstarsze słowiańskie pochówki kurhanowe na Pomorzu. Był to czas bezpośrednio po przybyciu słowiańskich imigrantów na te ziemie. Wobec braku źródeł pisanych trudno rekonstruować strukturę społeczną ówczesnych Pomorzan. Wydaje się jednak, że podobnie jak inne ludy barbarzyńskiej Europy w początkach swojej historii podzieleni byli na niewielkie związki rodowe, którym przewodził wódz obierany na wiecu przez wszystkich dorosłych i pełnoprawnych członków danej grupy. Wódz ten panował dopóty dopóki plony były dobre, a w starciach z sąsiadami odnoszono sukcesy. Wszelakie niepowodzenia zaś uznawano za utratę przez wodza pomocy sił nadprzyrodzonych. Dochodziło wówczas do zmiany panującego wywodzącego się z ogółu wolnych mężczyzn. Śladem po licznych grupach wodzowskich są niewielkie, ale gęsto po Pomorzu rozsiane grody – osady obronne oraz cmentarzyska kurhanowe, gdzie takich wodzów i członków ich rodzin chowano. Być może na cmentarzysku odkrytym przez Pana Marka Surusa również chowano przedstawicieli lokalnych elit? Struktury wodzowskie zaczynają upadać od połowy XI wieku, kiedy na Pomorzu zaczynają się prądy państwotwórcze, które doprowadzą w początkach XII stulecia do ukształtowania się książęcej władzy rodu Gryfitów, którzy zapewne sami zaczynali swą karierę jako tacy lokalni przywódcy.

Przebadany przez nas kurhan znajduje się na obrzeżach grupy kilkunastu podobnych mu wielkością mogił. Centrum tej partii wyznacza zaś bardzo duży kopiec, który jest niemalże dwukrotnie większy od pozostałych. Na podstawie prac prowadzonych na innych nekropoliach tego typu wiadomo, iż bogactwo wyposażenia zmarłych nie współgra z wielkością grobów. O statusie zmarłego musiał świadczyć nakład pracy, jaki jego najbliżsi musieli włożyć w usypanie kopca.

Badania archeologiczne nie będą dalej prowadzone na tym stanowisku. Po pierwsze znajduje się ono na obszarze przeznaczonym pod zasadzenie szkółki leśnej. Po drugie zaś nasze pracy miały na celu stwierdzenie chronologii obiektu. Pomimo – na pierwszy rzut oka – niezbyt spektakularnych rezultatów udało nam się ustalić, iż powstał on w początkach wczesnego średniowiecza i łączy się z miejscem ostatniego spoczynku przedstawicieli lokalnych elit. Po trzecie zaś kurhany te nie są bezpośrednio zagrożone. Z wyłączeniem rzecz jasna bezrozumnych prób dzikiej eksploracji.

Uszanuj przechodniu to miejsce. To jest czyjś grób…