Wkraczająca na ziemie polskie w 1944 i 1945r. Armia Czerwona dopuszczała się kradzieży i rozbojów . Mimo że formalnie Rosjanie wkraczali jako wyzwoliciele przekazujący władzę nowo powstałym władzom polskim ( PKWN) , to tak naprawdę administracja i życie codzienne podlegało radzieckim komendantom wojennym. Podobnie polskie służby mundurowe podlegały radzieckim doradcom, którzy mieli ostatnie słowo.

Najgorzej pod względem bezprawia sytuacja wyglądała na Śląsku, oraz na Pomorzu Zachodnim, przyłączonym do Polski na mocy ustaleń jałtańskich i późniejszych umów. O wkraczaniu Armii Czerwonej na Pomorze Zachodnie w 1945 r. i o towarzyszących temu rozbojach, popełnianych na ludności cywilnej rozmawiam z dr Krzysztofem Bukowskim, prokuratorem Delegatury IPN w Koszalinie.

– Panie prokuratorze, co dziś wiemy o wydarzeniach towarzyszących wkraczaniu Armii Czerwonej na tereny Pomorza Zachodniego w 1945r.?

– Z przeprowadzonych przeze mnie śledztw dotyczących konkretnych zdarzeń, wynika że materiałów nie ma aż tak dużo, chociaż historycy w wielu opracowaniach poruszają temat żołnierzy Armii Czerwonej. Głównie opieramy się na zeznaniach świadków, osób trzecich, wspomnieniach, adnotacjach z początków tworzenia się administracji polskiej.Niestety, są to dane raczej fragmentaryczne, niekompletne. Na pewno gros materiałów znajduje się w archiwach w Rosji. Wiadomo dziś, po upływie tylu lat , że wkraczaniu Rosjan towarzyszyła przemoc w stosunku do ludności cywilnej.

– Było to więc zjawisko na skalę masową?

– Tak, jednostki frontowe Armii Czerwonej grabiły , gwałty na kobietach były na porządku dziennym, zabijano z byle powodu. Nasze ziemie traktowano jako „trofiejne”, zdobyczne, nie należące w pełni do nowej Polski. Rosjanie nie kryli się z tym wcale . Władze polskie starały się interweniować do dowódców radzieckich w tym do Rokossowskiego, ale panowała duża samowola wśród oddziałów rosyjskich.

– A mógłby Pan podać konkretne przykłady zbrodni żołnierzy radzieckich?

– Jednym ze zdarzeń jest zabójstwo trzech osób dokonane wiosną 1945r. w Sianowie. W jednym z domów rodzina prawdopodobnie przetrzymywała rannego żołnierza Wehrmachtu. Gdy Rosjanie to odkryli, żołnierza i rodzinę która udzieliła mu schronienia, rozstrzelano na pobliskiej łące. Nieco inny los spotkał uciekającą przez Sianów rodzinę składającą się z mężczyzny i dwóch kobiet. Zostały one wielokrotnie zgwałcone, w wyniku czego targnęły się na życie . Po prostu się powiesiły. Mężczyzna zmarł jakiś czas później.

– W innych miastach też miało miejsce zabijanie rannych Niemców?

– Oczywiście. Na przykład w Koszalinie, w budynku obecnego L.O im. St. Dubois mieścił się szpital. Leżący tam żołnierze Wehrmachtu zostali zabici. Ocalały dwie kobiety: salowa z córką. Skryły się one w szafie w obawie przed gwałtem. Bardzo znana jest też historia Berty von Maasow, która zmarła od uderzenia przez żołnierza Armii Czerwonej kolbą karabinu, za to że stanęła w obronie innej diakoniski, którą próbowano zgwałcić. Warto też wspomnieć o działaczu opozycji antyhitlerowskiej , niemieckim pastorze Friedrichu Onnashu. W 1945r. przeniósł się on z rodziną ze Szczecina do Koszalina, gdzie w marcu zaskoczyło ich wejście wojsk radzieckich. Ukryli się w schronie na podwórzu domu. Gdy pastor Onnash opuścił kryjówkę by wrócić do domu po żywność, zatrzymali go Rosjanie. Został zastrzelony na miejscu.

– Ale panie prokuratorze , czy można jakoś wytłumaczyć postępowanie Rosjan? Wreszcie mieli możliwość wziąć odwet za bestialstwo SS i Wehrmachtu, więc trudno tu mówić o jakiejś dyscyplinie.

– Można próbować zrozumieć zachowanie Rosjan, ale oczywiście nie usprawiedliwia to gwałtów czy zabójstw, również dokonywanych na Polakach.Aczkolwiek prawdą jest że dowództwo radzieckie próbowało sobie radzić z plagą maruderów i niesubordynacji. Gdy za armią wkroczyło NKWD zrobiło się nieco spokojniej. Gdy w 1946r. umocowała się już na tych terenach polska administracja , stopniowo, powoli wracała stabilizacja.

– Wspomniał pan o napadach i i morderstwach na Polakach. Były one częste?

– Owszem, zdarzały się często.Maruderzy i żołnierze radzieccy dokonywali napadów , rozbojów, strzelano do naszych milicjantów. Dantejskie sceny rozgrywały się w Bytowie, gdzie w obozie przejściowym Rosjanie przetrzymywali w okropnych warunkach Niemców i ludność polską.Rosjanie potrafili zabić rodzinę za wóz z koniem.W Kołobrzegu na przykład żołnierz radziecki zgwałcił Polkę, następnie zabił ją wbijając w brzuch zawias od drzwi.

– Złapano go?

– Tak, w koszarach gdzie stacjonowała jego jednostka zrobiono rewizję. Znaleziono rzeczy zabitej kobiety , co pozwoliło samym Rosjanom ustalić sprawcę. Powieszono tego żołnierza na kołobrzeskim rynku.

– Wie Pan oczywiście, że raporty wojskowe i UB z tamtego okresu większość zbrodni przypisują Niemcom- niedobitkom wojsk Wehrmachtu, i członkom organizacji „Werwolf”?

– Wiem, ale wynikało to po pierwsze z konieczności zatuszowania pewnych działań Armii Czerwonej, po drugie trzeba brać poprawkę na brak rozeznania, gdyż Pomorze Zachodnie było w tamtym okresie „Dzikim Zachodem”: napływający osadnicy ze wschodu, mieszkający tu Niemcy i wreszcie wojsko radzieckie. Natomiast „Werwolfu”jako takiego, może poza Szczecinem nie było.Przynajmniej ja nie natrafiłem na mówiące o tym materiały A niedobitki niemieckie częściej kryły się po lasach i próbowały przedostać za Odrę, niż dokonywały morderstw.

– Panie prokuratorze, jaki jest cel wyjaśniania tych spraw po tylu latach, gdy większość sprawców pewnie już nie żyje? Czy chodzi o sprawiedliwość dziejową?

– Nie chodzi tylko o karę, ale o wyjaśnienie historii , zdarzeń, ukazanie wszystkich pokrzywdzonych, napiętnowanie sprawców. Nie można o tym zapomnieć.

 

Rozmawiał: Tomasz Wojciechowski