JERZY GRYNKIEWICZ NIE ŻYJE |
10 sierpnia 2006r. w koszalińskim Szpitalu Wojewódzkim zmarł Jerzy Grynkiewcz, Prezes Społecznego Komitetu Ratowania Starego Koszalina i jeden z najzagorzalszych miłośników przeszłości swojego rodzinnego miasta. Odszedł nagle i niespodziewanie: przed południem w pracy doznał zawału i pomimo przewiezienia go do szpitala – oraz natychmiastowej reanimacji – nie udało się Go uratować. Zostawił żonę, dwie córki i kilkuletnią wnuczkę. Miał 49 lat.
Jurek Grynkiewicz, z zawodu technik elektroenergetyk, bez reszty poświęcił się odkrywaniu historii Koszalina i ratowaniu tych śladów, które po niej jeszcze pozostały. Robił to z wielką pasją, nie idąc na żadne kompromisy. Każdy, kto zetknął się z koszalińską przeszłością musiał się z nim spotkać lub o nim usłyszeć. Był pionierem odkrywania żydowskiego i niemieckiego oblicza Koszalina, wydał kilka publikacji o dawnych, miejskich cmentarzach. Ściśle też współpracował z „Głosem Pomorza” – podobnie jak Społeczny Komitet, który założył – w ramachhistorycznego cyklu red. Piotra Polechońskiego „Wiadomości Koszalińskie”. Zawsze pomocny, zawsze gotowy do dzielenia się swoją wiedzą, zawsze serdeczny. Jego śmierć całe miasto przyjęło z niedowierzaniem i żalem. Jurek odszedł za wcześnie, będąc w pełni swoich sił i pośrodku realizacji licznych planów oraz zamierzeń. Koszalin poniósł wielką stratę – odszedł Ktoś, kto był w nim autentycznie zakochany i walczył o to, aby miasto to było miastem pięknym.
Piotr Polechoński „Głos Pomorza”.