Maria Hudymowa

W Koszalinie 1945- lipiec 1950. Szkoły ZNP

Jak w kalejdoskopie przewijają się w pamięci minione lata pełne trudnej i wyboistej drogi. Jak te ptaki wędrowne, na Ziemię Koszalińską przyjechali repatrianci z różnych regionów naszego kraju, pozbawieni krainy dziecięcych i młodzieńczych lat, swojej ojcowizny.

Wspomnienia z tamtych trudnych lat pragnę poświęcić tym, którzy w naszym Koszalińskim Grodzie tworzyli zręby szkolnictwa i organizacji Związku Nauczycielstwa Polskiego. Byli to przeważnie nauczyciele starsi wiekiem, wykwalifikowani pedagodzy, więźniowie obozów koncentracyjnych, łagrów, więzień.
Przeżyli piekło okupacji niemieckiej i radzieckiej a także potworne, masowe mordy dokonane przez nacjonalistów ukraińskich spod znaku UPA na Wołyniu, Podolu, Polesiu. Chociaż było chłodno i głodno to liczyli, że te złe dni miną bezpowrotnie, a to nowe jutro przy wspólnej, zgodnej odbudowie naszego zniszczonego pożogą wojny kraju będzie lepsze z każdym dniem.  Cieszyła długo oczekiwana wolność. Koszalin administracyjnie stanowił województwo szczecińskie. W Szczecinie była siedziba Kuratorium Oświaty, które na stanowisko inspektora szkolnego w Koszalinie mianowało Klaudiusza Górskiego, a jego zastępcą Mikołaja Praczuka. K.Górski przyjechał do Koszalina z grupą operacyjną z Gniezna, M. Praczuk był wieloletnim inspektorem szkolnym na Wołyniu.

O tym, jak w Koszalinie organizowano szkolnictwo, jak powstawały pierwsze szkoły, pisano wiele. Pierwszymi nauczycielami, pionierami, którzy już w 1945r. byli organizatorami szkół i Związku Nauczycielstwa Polskiego byli: Maria Smulikowska, Karol Mytnik, Wanda Wojdyło, Adela Hajduk, Zofia i Wacław Witczyńscy, Helena, Olga, Michał  i Aleksander Turketti, Maria i Edmund Richterowie, Jan Dolata, Ludwik Cudziewicz, Edward Pikutowski, Jadwiga Jankowiak, Jan i Irena Laskowscy, Władysława i Mieczysław Czajkowscy, Michał Wieruszewski, Jan Mach, Stefan Demków, Roman Sierociński, Stanisław Matysiakiewicz, Jadwiga Jelec, Stanisław Sarnecki, Maria Wasilewska, Maria Boska, Walentyna Bąbicz, Helena i Jan Rudzinowie, Stanisława Emme.

Z każdym dniem naszemu miastu przybywało mieszkańców, przybywało młodzieży, przyjeżdżali nauczyciele.

Ministerstwo Oświaty i Oświecenia Publicznego wzywało nauczycieli do pracy na Ziemiach Odzyskanych. Minister Oświaty St. Skrzyszewski 24 stycznia 1945r. zwrócił się do nauczycieli z apelem: ?… ażeby dołożyli wszelkich starań, wytężyli wszystkie siły dla odbudowy gmachu oświaty w Polsce. Należy niezwłocznie uruchomić wszystkie szkoły i zgłaszać się do nowo powstających władz szkolnych, inspektorów, kuratorium, a gdy ich nie ma- do miejscowych rad narodowych. W ciągu dwu tygodni muszą się zacząć zajęcia szkolne?.
Pierwsze ogniska ZNP po wyzwoleniu zorganizowano w maju 1945r. w Wałczu i Złotowie.

Uchwałą Zarządu Głównego ZNP w Warszawie, powołano Zarząd Okręgu ZNP Zachodniopomorski, z siedzibą w Wałczu. Prezesem mianowano Bolesława Trzeciaka, inspektora szkolnego w Wałczu. Okręg Zachodniopomorski w 1946r. zrzeszał 101 grup związkowych. Grupę organizacyjną ZNP w Koszalinie jesienią 1945r. stanowiło 6 osób, a w ostatnich dnia grudnia tego roku, było już 45 członków.  W miesiącu wrześniu 1946r. liczba członków ZNP wzrosła do 159 osób.
Na pierwszym zebraniu organizacyjnym w 1946r. powołano Zarząd Oddziału Powiatowego ZNP w Koszalinie. Przewodnictwo Oddziału powierzono kol. Marii Smulikowskiej. W skład Oddziału wchodziły dwa ogniska w Koszalinie i Bobolicach.
Kol. Maria Smulikowska, żona przedwojennego prezesa Zarządu Głównego ZNP- wieloletnia nauczycielka szkół warszawskich, członek ruchu oporu AK w czasie okupacji, nauczyciel tajnej oświaty, uczestnik Powstania Warszawskiego, przyjechała do Koszalina w 1945r. Podjęła pracę w Szkole Rozwojowej nr.1, a następnie w Liceum Handlowym. Była serdecznym przyjacielem młodzieży, opiekunem młodych, niekwalifikowanych nauczycieli, niestrudzonym działaczem związkowym. W 1948r. powróciła do Warszawy.
Z każdym miesiącem wzrastała w Oddziale ZNP ilość członków- Zarząd Oddziału Powiatowego ZNP w grudniu 1949r. Liczył 348 osób.
Niespokojne były te pierwsze lata na naszej koszalińskiej ziemi. W okolicach grasowało wiele różnorodnych wrogich elementów. ?Głos Nauczycielski? z dnia 8 marca 1946r. donosił:?Znów giną nauczyciele. Przychodzą alarmujące wieści o bestialskich zabójstwach., /We wsi Zagony w pow. miasteckim w 1947r. Zamordowano nauczyciela Leonarda Weitrza/.

W ostatnich dniach sierpnia 1947r. Po 14 dniowej podróży z Modlina wagonem towarowym, dotarłam do Koszalina. Wagon nasz był dołączony do transportu wiozącego bydło dla osadników i repatriantów osiedlonych w woj. Szczecińskim. Konwojentami byli żołnierze Wilniacy.
Na bardzo długich postojach paliliśmy ogniska i gotowaliśmy posiłki, mleka było b. wiele, a na polach ziemniaki. W prowizorycznych warunkach robiliśmy przetwory mleczne, w butelkach masło, z podgrzanego przy ognisku zsiadłego mleka- twarożki.
Każdy z nas opowiadał swoje wojenne przeżycia, mówił o tęsknocie za rodzinną zagrodą. Śpiewaliśmy- było nam ze sobą dobrze. Z żalem rozstawaliśmy się o świcie na dworcu w Koszalinie.
Koszalin zrobił na mnie przygniatające wrażenie. Wypalony dworzec kolejowy, wokół gruzy, zbieranina miejscowych osadników. W centrum miasta wypalone domy, a w ruinach domów pasące się spokojnie kozy.
Mąż, wówczas oficer WP, załadował nasze skromne bagaże do gazika i po chwili byliśmy już w nowym mieszkaniu przy ul. Wojska Polskiego. Pokoje przestrzenne, a w nich żadnego sprzętu. Rano następnego dnia, powędrowałam do biura likwidacyjnego, gdzie można było kupić poniemieckie meble. Uprawnienia do takiego zakupu musiał wydać burmistrz m. Koszalina, który swoją siedzibę miał w gmachu późniejszej Wojewódzkiej Rady Narodowej.  Po odczekaniu swojej kolejki, weszłam do gabinetu. Zza biurka poderwał się starszy pan z okrzykiem: „Marylko jak sie ciesze, że ty tutaj przyjechałaś. Potrzeba nam uczciwych do pracy ludzi, dobrych nauczycieli- żyje się tutaj bardzo trudno”. Był to p. Henryk Jagoszewski, były wieloletni kierownik szkoły w Pomiechówku. W okresie okupacji związany z ruchem oporu, działacz i organizator powojennych ogniw ZNP. Organizator tajnej oświaty w woj. warszawskim. Po zakończeniu działań wojennych organizator szkoły rolniczej w Pomiechówku. Żona i syn pracowali w szkole w Pomiechówku i Modlinie, dwie córki były uczennicami miejscowych szkół.
Na wezwanie Ministra Oświaty St. Skrzeszewskiego w 1946r. z całą rodziną wyjechał na Ziemie Zachodnie. Podjął pracę jako kierownik i organizator szkoły podstawowej w Bobolicach. Otrzymał trzy wyroki śmierci. W 1946r. powierzono mu stanowisko sekretarza komitetu powiatowego PPR w Koszalinie, a w 1947r. burmistrza m. Koszalina. Był organizatorem ówczesnego życia kulturalnego miasta. Pod jego kierownictwem uruchomiono zakłady produkcyjne, handlowe i komunalne. Z jego inicjatywy zorganizowano amatorski teatr, orkiestrę wojskową, miejską bibliotekę publiczną, zorganizowano szkoły, odgruzowywano miasto. Zmarł w 1948r.

Pokrzepiona serdeczną, przyjacielską rozmową następnego dnia zgłosiłam się do pracy w Inspektoracie Szkolnym przy ul. Armii Czerwonej. Oświadczono mi, że pomimo zapewnienia Ministerstwa Oświaty, że nauczycielki, żony oficerów WP mają otrzymywać zatrudnienie w szkole w miejscu pracy męża, nie mogę podjąć pracy w szkole w Koszalinie ze względu na brak etatów. Mogę otrzymać pracę tylko na wsi. Odmówiłam. Odpowiednim pismem powiadomiłam Ministerstwo Oświaty w Warszawie o decyzji władz szkolnych w Koszalinie. W otrzymanej odpowiedzi z Ministerstwa, udzielono mi w miesiącu wrześniu urlopu płatnego i zapewniono o zatrudnieniu w jednej ze szkół w Koszalinie. Od 1.X.1947r.  Inspektor Szkolny polecił mi zgłosić się do kierownika Szkoły Rozwojowej (już w tym czasie 8- klasowej) nr 1 w Koszalinie,  której kierownikiem był Eligiusz Wowłaczak. Szkoła jak na owe czasy okazała, z dużym boiskiem, salą gimnastyczną, położona w centrum miasta. Niepewna rozglądałam się po przestrzennym korytarzu, gdy usłyszałam: ” Czy Pani czasem nie z Czortkowa” Spojrzałam. Stała przede mną moja młodsza koleżanka szkolna, Władysława Streser- Czajkowska. Przyjechała do Koszalina jako repatriantka razem z rodzicami i  mężem, też nauczycielem. Mieczysław Czajkowski, kolega z lat szkolnych, jeszcze w mundurze wojskowym współorganizował szkołę nr 2 w Koszalinie i był jej kierownikiem.
Oboje w latach szkolnych zapaleni harcerze. W Koszalinie organizatorzy życia kulturalnego w Zarządzie Oddziału ZNP, jeszcze w tym czasie nielicznej, nauczycielskiej rodzinki. Współorganizatorzy wielu koncertów i spotkań związkowych. Oboje pieśniarze, wspaniali soliści, zawsze roześmiani i pełni humoru.

Włączyłam się w nurt życia szkolnego, a przydział przedmiotów do nauczania miałam groteskowy. Byłam polonistą, ale pan kierownik polecił mi uczenie w tzw. ciągach klasy 5 i 6 matematyki, w klasie 8 anatomii. Dyskusja była zbędna, bo p. kierownik miał ostatnie słowo. Przyglądałam się pracy w szkole.
W auli szkolnej, pięknie wyposażonej nawet w organy i małą scenkę, odbywały się próby przedstawienia „Królewny Śnieżki”. Sceny baletowe przygotowywała p. Sandecka, nauczycielka niezwykle uzdolniona, teksty p. Maria Smulikowska i Maria Boska. Zgłosiłam chęć swojej pomocy.
W październiku młodzież klasy 8. wysyłano na wykopki ziemniaków. Musiał z nimi pojechać opiekun- nauczyciel. Chętnych nie było. Zgłosiłam się- chciałam poznać młodzież. Zdobyć ich zaufanie.
Zawieziono nas do pięknego pałacu w pow. koszalińskim, w Nosowie. Przedstawiciel „władzy” wydał nam sienniki do napełnienia słomą, koce, oznajmił że mleko i chleb będą dowożone, ziemniaki są w polu, czasami będzie i mięso, przyrządzać posiłki musimy sami.  Wskazał  miejsce pracy, określił ilość zbieranych koszy ziemniaków. Położenie pałacu było przepiękne. Mnóstwo pokoi, wspaniałe kominki, piękna mozaika parkietu  i szczątki żałosne mebli – antyków, obdartych ze skóry i tkanin. Wokół pałacu ogromny park ze starym drzewostanem, duże , szmaragdowe tafle dwu jezior, a przy brzegu kajaki i łodzie. Jesień była pogodna, drzewa mieniły się barwą różnokolorowych liści, jeziora zachęcały do sportu wioślarskiego.
Rano przygotowywaliśmy wspólnie śniadanie, około godz.16. skromny, obiadowy posiłek no i jeszcze skromniejszą kolację.
Światła nie było, a wieczory były już b. wczesne, dokuczało zimno, obuwie rozpadało się. Zbieraliśmy w parku drewno, paliliśmy w kominku i w blasku płomieni i ogarniającego ciepła, snuliśmy opowiadania przeżyć wojennych. Było ich wiele, i to b. bolesnych, bo w każdej rodzinie wojna poczyniła straty. Opowiadałam im o naszych kresach wschodnich, bogatej historii Lwowa, bogactwie i pięknie Podola, o nigdy nie zapomnianym Wilnie. Starałam się przekazać im wiele wiadomości o naszej ojczystej literaturze, cytowałam wiersze naszych twórców, mówiłam o walkach podziemia o wolność ojczystego kraju.  Śpiewaliśmy piosenki i tak mijały dni. Skończyły się wykopki. Chłód i głód dokuczał coraz bardziej, a po nas samochodu nie przysyłano. Chłopcy zbierając gałęzie do ogrzania kominków, w niedalekim lesie spotkali uczniów szkoły średniej z Wałcza. Ich wychowawca leżał chory, a byli niedaleko od nas, w sąsiednim majątku, o czym my nie wiedzieliśmy.
Połączyliśmy w „naszym pałacu” obie grupy. Wybrana „delegacja” z innymi wyszła na główną szosę, ażeby dotrzeć do Koszalina i wezwać pomoc.
Jeszcze tego samego dnia przyjechano po nas i po prostu powiedziano: „Zapomnieliśmy, że tam jeszcze jesteście”.
Poznałam młodzież, pozyskałam jej zaufanie.
Kol. Karol Mytnik, organizator i kierownik szkoły podstawowej dla pracujących, Jan Mach i Stefan Demczuk, kier. szkoły podstawowej nr 3 i 4 przy ul. Jedności , zaproponowali mi pracę w Z.O. ZNP. Weszłam w skład prezydium Oddziału, a potem byłam przewodniczącą. Zarząd Oddziału Powiatowego ZNP prowadził odpowiedzialną i ożywioną działalność. Była to przede wszystkim opieka i pomoc materialna dla wdów i sierot po nauczycielach, samokształcenie i doskonalenie nauczycieli niekwalifikowanych, walka o kartki żywnościowe i tekstylne dla nauczycieli zatrudnionych w miastach i na wsi, walka o mieszkania dla nauczycieli, zapewnienie opału dla szkół.

Kartki żywnościowe trzech kategorii wprowadzono już jesienią 1945r. Otrzymywali je tylko nauczyciele w miastach. Jako pierwsze wprowadzono je w Wałczu i Złotowie.
W 1945r. miesięcznie przydzielano: 2 kg masła i cukru, oraz 2 pudełka zapłek
W 1946r -II-                 -II-              : 2 kg mąki, 2 kg masła i cukru, 125 dkg cukierków
W 1947r.-II-                 -II-            : 18 kg ziemniaków, 2 kg cukru i soli, 1,5 kg marmolady,                   2 pudełka zapałek

Od 1946r. przyznawano pracującym nauczycielom w miastach kartki na drzewo, a od 1947r. na drobne przydziały tekstylne, a przede wszystkim na pończochy i płótno.
W tej trudnej sytuacji materialnej pomagały paczki UNRA.
Wynagrodzenia za prace były symboliczne, a trudności wzrastały. Władze miejscowe nie miały przychylnego stanowiska do nauczycieli. Było wiele podejrzliwości, wiary w liczne niesprawdzone anonimy i pomówienia. Walkę związku popierały komitety rodzicielskie. My, związkowcy, stanowiliśmy jedną, wielką rodzinę wzajemnie siebie wspomagającą.

W 1948r. pzekazano mi kierownictwo szkoły nr 1, a b. kier. E. Wowczuka powołano do pracy w Komitecie Wojewódzkim PPR w Szczecinie. W tym też roku na zebraniu- konferencji Powiatowej Rady Związków Zawodowych. powierzono mi społecznie stanowisko przewodniczącej Powiatowej Rady Związków Zawodowych. Dało mi to możność zmienić nieco na lepsze trudne warunki bytowe nauczycieli.
Uzyskaliśmy przede wszystkim kartki żywnościowe pierwszej kategorii dla wszystkich nauczycieli, zabezpieczyliśmy jako związek opał dla nauczycieli i szkół. Komisja mieszkaniowa, do której weszli nauczyciele, czuwała nad przydziałem mieszkań. W sklepach na wsi, zabezpieczono dla nauczycieli zakup chleba i realizację kartek żywnościowych po ukończonych zajęciach w  szkole (dowóz żywności był raz dziennie i już w godzinach rannych zdołali wykupić ją mieszkańcy wsi).
Związek w 1948r. zrzeszał 189 członków.

W codziennych zmaganiach z trudnościami pracy zawodowej, troskami materialnymi, odczuwaliśmy potrzebę odprężenia psychicznego dla zapomnienia koszmaru minionych okupacyjnych lat.
Postanowiliśmy w siedzibie oddziału przy ul. Armii Czerwonej (obecnie siedziba Radia i Telewizji) zorganizować działalność kulturalną w formie koncertów, spotkań towarzyskich, tanecznych wieczorków. Pierwszy koncert był bardzo starannie przygotowany, a pianistą  był kompozytor Ludwik Cudziewicz, absolwent Konserwatorium w Warszawie. Do Koszalina przyjechał z żoną w 1945r. bezpośrednio z  obozu koncentracyjnego. Uczył w Liceum Handlowym. Swoją wspaniałą, niezapomnianą muzyką, uświetniał nasze związkowe spotkania.
Pozostało mi w pamięci pierwsze spotkanie w 1947r. Z kol. L. Cudziewiczem. Otrzymałam zezwolenie na zakupienie pianina w Urzędzie Likwidacyjnym, ale musiała to zatwierdzić specjalnie powołana komisja, skład której stanowili: p. L. Cudziewicz, p. Marcinkowska, organizatorka i kierownik ogniska muzycznego w Koszalinie.
-„Czy Pani gra na pianinie?”- zapytał p. Cudziewicz. – „Gram, ale tak tylko dla swojej przyjemności”- opdpowiedziałam. „A nuty Pani czyta?”- pyta dalej. „Znam nuty”. -„To proszę usiąść przy pianinie”.
Pełna obaw podeszłam do instrumentu. -„I co Pani zagra?”-zapytał- „A może tak 'Wlazł kotek na płotek „Umie Pani?” Zdenerwowana odpowiedziałam: – „Pan kpi ze mnie. Czy swoim zachowaniem upoważniłam Pana do tego?”
-„O, jak tak Pani reaguje, to egzamin złożony. Należy uiścić należną opłatę i pianino zabrać do domu”- uśmiechajac się, oświadczył p. Cudziewicz.

Pamiętam zorganizowaną piękną zabawę w Klubie Oficerskim przy ul. Lampego. Pozostała ona długo w pamięci uczestników, a przede wszystkim wspaniały wystrój sali pełen karykatur działaczy naszego oddziału, w wykonaniu Józefa Kępińskiego- artysty plastyka, nauczyciela Liceum Handlowego. Zaawansowani wiekiem kol. Michał Wieruszewski (b. mieszkaniec Lwowa, nauczyciel tajnej oświaty, a potem w Koszalinie współorganizator  i pracownik Dyrekcji Szkół Zawodowych) i Stanisław Sarnecki (repatriant z Wołynia, współorganizator i sekretarz Zarządu Oddziału) pomagali dzielnie przy wnoszeniu stołów, krzeseł, przygotowaniu sali do tanecznej zabawy. Przygrywał nam Cygan. Pięknie grał na swoich skrzypeczkach, ale gdy popłynęła melodia „Czerwone maki pod Monte Cassino”, zatrzymały się wszystkie pary- oczy przysłoniły łzy.

Często przy muzyce spędzaliśmy karnawałowe wieczory, w sali gimnastycznej szkoły podstawowej nr 1. Przyjeżdżali na te spotkania nauczyciele z powiatu.
My, koszaliniacy, byliśmy zobowiązani do zapewnienia im noclegów w naszych domach.
Uroczyście jako związek, obchodziliśmy Tydzień Ziem Zachodnich. Oddział zorganizował wycieczkę na wystawę Ziem Zachodnich do Wrocławia. Dnia 2.09 Zarząd Okręgu ZNP w Szczecinie otrzymał sztandar.

W 1949r. nas, wieloletnich związkowców, zaskoczyła zmiana struktury ogniw związkowych. W tak zwanych ogniskach skupiających nauczycieli najbliższych szkół, prowadzono ożywioną działalność. Opiekowano się nauczycielem niewykwalifikowanym, dbano o poziom naukowy i wychowawczy młodzieży, pomagano Urzędom Gminnym, prowadzono kursy dla analfabetów, organizowano spotkania i odczyty dla mieszkańców wsi.
W miejsce ognisk wprowadzono tzw. ZOZ- Związkowa Organizacja Zawodowa i MOZ- Miejska Organizacja Związkowa. Zmieniono nazwę Związku. Związek Nauczycielstwa Polskiego zmieniono na Związek Zawodowy Nauczycielstwa Polskiego. Od stycznia 1949r. Wprowadzono do związku, szkół i zakładów pracy tzw. współzawodnictwo. Oficjalnie rozpoczęto spisy analfabetów, a liczba ich była zastraszająca. W powiecie Miasto w 1949r. zanotowano 1.718 analfabetów i 2.937 półanalfabetów.
Do programów nauczania wprowadzono wzorce radzieckie, odbiegające od tradycji polskiej oświaty. Zmieniono treść podręczników. Socjalizm naukowy zastąpiono frazeologią i obłudną propagandą , nie uwzględniającą rozwoju psychicznego młodzieży i higieny pracy umysłowej.
W działalności ZOZ i MOZ dominowało szkolenie ideologiczne i nauka w tzw. Wszechnicy Radiowej, w której obowiązywały egzaminy stopnia 1 i 2, podobnie jak też egzaminy ze szkolenia ideologicznego. Rozpoczęła się laicyzacja szkół, wprowadzana z wielką trudnością szczególnie w środowiskach wiejskich.
W 1949r. jako jedną z form szkolenia ideologicznego, wprowadzono tzw. konferencje sierpniowe.
W tych pierwszych latach po zakończeniu działań wojennych, związek spełniał poważną rolę w życiu nauczycieli. Był jego obrońcą,  przyjacielem w dobrej i złej doli, wspierał dobrą radą, w miarę możliwości pomagał materialnie, starał się pomóc w codziennych życiowych kłopotach, był b. często motorem życia gospodarczego i kulturalno- oświatowego swojego środowiska.
Pomimo ogromnych trudności walczył z odpływem kwalifikowanej kadry nauczycielskiej ze szkół, a dominującym zadaniem było dobre imię polskiej szkoły i dobro polskiej młodzieży.
Za szczególną aktywność społecznego działania w tych pierwszych, najtrudniejszych, powojennych latach , dla wielu działaczy związkowych- nauczycieli, należą się wyrazy uznania:
Kol. Karolowi Mytnikowi.- Do Koszalina przyjechał w 1945r. Był przedwojennym działaczem związkowym i nauczycielem tajnej oświaty w okresie okupacji. Wieloletni sekretarz, członek Zarządu Okręgu ZNP w Koszalinie, przewodniczący sekcji emerytów i rencistów. Organizator i kierownik Szkoły Podstawowej dla Pracujących. Działacz społeczny wielu organizacji i stowarzyszeń m.in. Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich, Klubu Pionierów m. Koszalina. Zmarł w 1997r.

Kol. Irenie Laskowskiej.- W 1945r. przyjechała do Koszalina z Łucka. Wieloletnia nauczycielka wychowania fizycznego szkół średnich w Koszalinie. Współorganizatorka i wieloletni sekretarz Zarządu Oddziału Powiatowego ZNP. Organizator życia kulturalno- oświatowego Oddziału. Zmarła…
Kol. Romanowi Sierocińskiemu.- Do września 1939r. był wykładowcą szkoły oficerskiej w Modlinie. Żołnierz września, uczestnik ruchu oporu. W 1945r. organizator Szkoły Średniej nr 1 dla Pracujących w Koszalinie. Wybitny wieloletni działacz związkowy, społeczny i polityczny Stronnictwa Demokratycznego. Pełnił odpowiedzialne funkcje społeczne w Zarządzie Oddziału i Okręgu ZNP w Koszalinie. Zmarł tragicznie w 1975r.

Kol. Edmundowi Ritterowi.- W latach 1945 pionier szkolnictwa podstawowego w Koszalinie. Działacz związkowy- sekretarz ZO Związku Nauczycielstwa Polskiego. Zmarł w 1962r.

Kol. Stanisławowi Matysiakiewiczowi.- Był nauczycielem szkoły średniej (?) w woj. Lwowskim. W czasie okupacji nauczyciel tajnej oświaty. Od 195r. w Koszalinie. Nauczyciel Liceum Ogólnokształcącego nr 1, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego Korespondencyjnego, instruktor Zarządu Okręgu ZNP, długoletni aktywny działacz związkowy i społeczny. Zmarł w 1975r.

Kol. Jadwidze Jankowiak.- W 1945r. współorganizator Szkoły Podstawowej dla Pracujących, w 1945r. współorganizator ogniw związkowych ZNP, aktywny i ofiarny działacz związkowy. Zmarła w Paryżu, pochowana jest w Koszalinie.

Kol. Jadwidze Jelec.- Ukończyła studia w Wilnie. Od 1945r. pionierka szkolnictwa średniego w Koszalinie, wieloletni dyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr 1, niestrudzony działacz związkowy i społeczny. Zmarła…

Kol. Wacławowi Wilczyńskiemu.- Do Koszalina przyjechał z żoną Zofią – nauczycielką szkoły średniej i dwoma synami w 1945r. Absolwent Uniwersytetu Wileńskiego. Nauczyciel szkół średnich w Koszalinie. Organizator i dyrektor szkoły 11- letniej TPD. Wieloletni działacz związkowy- prezes Zarządu Oddziału ZNP, współorganizator Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, prelegent i prezes Zarządu Wojewódzkiego w Koszalinie. Zmarł nagle w czasie pełnienia obowiązków służbowych w 1958r. w Warszawie. Żona Zofia(?)……………………………

Dnia 15 lipca 1950r. uchwałą Rady Państwa z dnia 28 czerwca 1950 roku ustanowiono województwo koszalińskie.
W październiku 1950r. na zjeździe- 54 delegatów reprezentujących 12 Oddziałów Powiatowych ZNP powołało Zarząd Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Koszalinie.
Do Prezydium Okręgu, w wyniku tajnego głosowania weszli:
Józef Bindas- przewodniczący- inspektor Oświaty P.R.N. w Szczecinku.
Mikołaj Praczuk- z-ca przewodn.- kierownik Oddziału Finansow. Wydziału Oświaty WRN
Karol Mytnik- sekretarz- odpow. Za Wydział Organizacyjny
Maria Hudymowa- kierownik Wydziału Pedagogicznego
Edward Pikutowski- kierownik Wydziału Finansowego

Członkowie Prezydium:
Franciszek Kuczyński i Janina Danik z Białogardu, Wacław Kuczyński ze Sławna, Wacław Witczyński z Koszalina, Jadwiga Skorupa ze Słupska, Maria Rogalska z Drawska.
Dnia 30.10.1950r. Zarząd Okręgu ZNP w Koszalinie zrzeszał 2.142 członków.